czwartek, 17 listopada 2011

Ja, Wiedeń i wszechobecna sztuka

Wiedeń. Kolejne miasto, które oczarowało, zelektryzowało, zahipnotyzowało. Kolejne miasto pełne  niesamowitej energii i magii co krok spotykanego dzieła sztuki. Zastanawiam się czemu mnie tu wcześniej nie było. W mieście Klimta, Hoffmanna, Mosera, Wagnera, Freuda. W Wiedniu średniowiecznym z księciem Fryderykiem II, w Wiedniu renesansowym pod rządami Habsburgów, w Wiedniu barokowym, kiedy pojawiały się znakomite siedziby arystokracji jak Pałac Zimowy Księcia Eugeniusza, w Wiedniu w czasach Marii Teresy, kiedy na ulicach słychać było dźwięki fortepianu Mozarta. I wreszcie w Wiedniu początku XX wieku, czasu kiedy po ulicach przechadzał się Wagner i Loos podczas gdy Freud rozwijał swą teorię psychoanalizy.
Jestem tu dziś. Podekscytowana zbiorami Kunsthistoriches Museum i Galerii Albertiny łapię chwilę wytchnienia. Wspólnie z przyjaciółmi siedzimy na Rathaus-Platzu, pijemy poncz podziwiając oświetlony blaskiem świątecznych światełek Ratusz. Ludzie wybierają prezenty, kupują pamiątki, oglądają piękne rękodzieła sprzedawane na świątecznym jarmarku. Pięknie tu, dobrze, że w końcu tu jestem.
A jutro pora na Belweder...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz