wtorek, 23 sierpnia 2011

To co zobaczyłam w Alzacji


Ołtarz z Isenheim Matthiasa Grünewalda, przechowywany jest obecnie w Musee Unterlinden w Colmarze, do którego udało mi się dotrzeć podczas pobytu w Alzacji. Mathis Gothardt-Neithardt (tak w rzeczywistości brzmiało imię niemieckiego malarza) jest kolejnym artystą, który nie zdobył sławy za życia. Ołtarz z Isenheim namalował w latach 1512-1515 na zlecenie zakonu antonitów. Właściwie dopiero w XX wieku zaczęto się nim interesować. Oglądając ołtarz z bliska w Muzeum w Colmarze mogłam go szczegółowo przestudiować. Grünewald, przedstawił tu wielki dla sztuki średniowiecznej temat- historię życia i cierpienia Chrystusa. Ciążące ku ziemi ciało Chrystusa napełnia malowidło wyrazem cierpienia. Chrystus na środkowej tablicy ołtarza został przedstawiony na krzyżu na tle pogrążonego w ciemności pejzażu. Z jednej strony Chrystusa Grünewald namalował stojącego przodem św. Jana Chrzciciela, z drugiej: Matkę Boską ze św. Janem Apostołem i klęczącą Marią Magdaleną. Przyglądając się obrazom Grünewalda stają się one niezwykle poruszające. Gesty i mimika postaci ukazane są w dobitny sposób. Dużo w nich realizmu i szczerości. Lewe i prawe skrzydło pierwszej strony ołtarza ukazują postaci świętych: Sebastiana i Antoniego. Na drugiej stronie widokowej ołtarza na skrzydłach bocznych ukazana jest scena Zwiastowania i Zmartwychwstania na,  na środkowej tablicy Narodziny Dzieciątka Jezus oraz Maria z Dzieciątkiem.  

            Widok pierwszy- w centrum Ukrzyżowanie Chrystusa, po bokach św. Antoni i św. Sebastian

            Widok drugi- w centrum Narodziny Dzieciątka, po bokach Zwiastowanie i Zmartwychwstanie

Miejsca, w których jestem jak mnie nie ma...

Kolejny raz odwiedziłam kraj nad Loarą. Kraj malarzy, mody, szampańskiej zabawy i zróżnicowanej kultury. W tamtym roku zaczęłam od Paryża, w tym od Marsylii i Aix-En-Provence. To właśnie z Marsylią silnie związany był mistrz Van Gogha, Adolphe Monticelli, właściwie średnio doceniany w dzisiejszych czasach. Zapomina się o nim, kiedy mówi się o Van Goghu a także o impresjonizmie. A w końcu Monticelli był jednym z prekursorów tego kierunku, tak ważnym jak Pisarro czy Sisley. Patrząc na obrazy Monticelliego inaczej wyobrażałam sobie Marsylię. Być może w czasach współczesnych miasto to zdążyło się już uprzemysłowić, co nie wpłynęło na korzyść krajobrazu. Dużo uroku jednak, mają w sobie porty, w szczególności Stary Port, obserwowany z parku Pharo. Ale za dużo w tym krajobrazie bloków, ruchliwych ulic i turystów. Monticelli ukazuje w swoich obrazach inną stronę Marsylii. Marsylię tajemniczą, samotną i magiczną. Lub Marsylię, która po prostu już nie istnieje.