wtorek, 23 sierpnia 2011

Miejsca, w których jestem jak mnie nie ma...

Kolejny raz odwiedziłam kraj nad Loarą. Kraj malarzy, mody, szampańskiej zabawy i zróżnicowanej kultury. W tamtym roku zaczęłam od Paryża, w tym od Marsylii i Aix-En-Provence. To właśnie z Marsylią silnie związany był mistrz Van Gogha, Adolphe Monticelli, właściwie średnio doceniany w dzisiejszych czasach. Zapomina się o nim, kiedy mówi się o Van Goghu a także o impresjonizmie. A w końcu Monticelli był jednym z prekursorów tego kierunku, tak ważnym jak Pisarro czy Sisley. Patrząc na obrazy Monticelliego inaczej wyobrażałam sobie Marsylię. Być może w czasach współczesnych miasto to zdążyło się już uprzemysłowić, co nie wpłynęło na korzyść krajobrazu. Dużo uroku jednak, mają w sobie porty, w szczególności Stary Port, obserwowany z parku Pharo. Ale za dużo w tym krajobrazie bloków, ruchliwych ulic i turystów. Monticelli ukazuje w swoich obrazach inną stronę Marsylii. Marsylię tajemniczą, samotną i magiczną. Lub Marsylię, która po prostu już nie istnieje.
  

1 komentarz:

  1. Podróżując także lubię szukać miejsc, które znam czy to z literatury, czy malarstwa. Niestety istnieją one często jedynie na obrazach i w naszej wyobraźni. A Monticelli - to kolejne nazwisko, które spotykam po raz pierwszy, mimo, iż wydawało mi się, że znam dość dobrze impresjonistów (i z literatury i z autopsji- tzn. ich obrazy znam z autopsji). Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń