Ateny. Sama
nie wiem czego spodziewałam się po tym mieście. Nie
znalałam tu jeszcze greckiego klimatu, znanego z przewodników
turystycznych.Znalazłam za to Ateny pachnące chaosem, nowoczesnością i spalinami. O ironio, gdzie się podział duch antyku? Póki co, znalazłam go jedynie na dzielnicy
Monastiraki, z której rozciąga się widok na starożytny
Akropol, wybudowany przez Iktinosa i Kalikratesa. Monastiraki inspirują. Mogłabym
godzinami spacerować po tamtejszych uliczkach. Jedynie tu można
znaleźć wielkie postaci z antycznych czasów: spacerującego
Demokryta ze swoim psem, czytającego Sokratesa, czy Arystotelesa przechadzającego się po ateńskich uliczkach. Tu mogę siedzieć godzinami,
pić coffee greek, rozmawiać z kelnerem, używając jedynie słów:
,,kalimera”, ,,efcharisto” i ,,parakalo”. Lubię to miasto
także za jedyny w swoim rodzaju ser feta, przepyszne oliwki i tanie
a dobre wino. Nie lubię za brak zieleni, zanieczyszczone powietrze,
setki samochodów na ulicach. Kiedyś usłyszałam, że Ateny to miasto, które albo się kocha albo nienawidzi. Ja liczę, że jeszcze się z
nim zaprzyjaźnię.